 Kult tzw. żołnierzy wyklętych, za którego początek odpowiada prezydent Bronisław Komorowski, PO i wszyscy, którzy w 2011 r. głosowali za ustanowieniem Dnia Żołnierzy Wyklętych, a za którego rozpętanie do niebotycznych rozmiarów, odpowiada IPN i PiS, jest rzeczą wyjątkowo szkodliwą, szczególnie dla ludzi młodych, którym jako wzorzec wskazuje się negację rzeczywistości i bezsensowną śmierć na stosie ofiarniczym w myśl "Pierwszej brygady": "na stos rzuciliśmy nasz życia los", z tym, że dla pierwszobrygadowców była to tylko metafora, a oni sami doskonale się po zamachu majowym odnaleźli na wszelkich stanowiskach w Polsce, zaś wyklęci po 45 r. nie osiągnęli nic, przegrali wszystko. Taki ma być wzorzec patriotyzmu dla współczesnej młodzieży, wyhodowany przez starzejących się byłych opozycjonistów, których, gdyby ich rodzice działali wg tego wzorca, nie byłoby na świecie. Ale kult ten jest szkodliwy również dlatego, że w sposób skandaliczny dzieli Polaków i polskich obywateli. W swej bezwzględności uznaje on tylko racje wyklętych, wszyscy inni byli zdrajcami albo tchórzami. Niszczyć, to przesłanie kultu wyklętych. Zatem ci, którzy odbudowywali Polskę po 45 r., którzy budowali, tworzyli uniwersytety, zagospodarowywali Ziemie Odzyskane, to zdrajcy i tchórze. Jedynymi patriotami byli wyklęci. Jest to droga prowadząca do nikąd, sprowadzająca się, gdyby potraktować ją dosłownie, do śmierci narodu na stosie ofiarniczym w imię nienawiści do komunizmu, Polski Ludowej i ZSRR (w dowolnej kolejności). Droga nie do przyjęcia, nie tylko dla tradycji endeckiej, ale i dla każdego zdroworozsądkowo myślącego Polaka. Propaganda wyklętych to niebezpieczne zachwianie zmysłu moralnego - usprawiedliwia się zabójstwa komunistów i ich rodzin, lub tylko domniemanych komunistów i ich rodzin. Co więcej, zabicie komunisty jest traktowane jak zabicie Żyda w III Rzeszy lub jak zabicie zwierzęcia - bez refleksji moralnej, bez jakiejkolwiek refleksji. Czy tak postępują ludzie odwołujący się do dziedzictwa Konecznego, myśli łacińskiej i chrześcijańskiej? A współczesne rozdrapywanie ran (marsze w Hajnówce) i nastawianie negatywnie do państwa jednej z najbardziej przychylnych Polsce i w dużej mierze zasymilowanej mniejszości białoruskiej? Jest to najczystsza głupota polityczna o szkodliwości, której dziś młodzieńcy o mentalności sztubackiej nie są sobie w stanie wyobrazić. Chora propaganda wyklętych uderza także w samych wyklętych. To narzucanie i bezwzględność budzi naturalny sprzeciw. Ofiara polskich patriotów złożona w ubeckich katowniach i sfabrykowanych procesach przestaje mieć znaczenie. Nie mówiąc już o tym, że przestaje mieć znaczenie walka Armii Krajowej, NOW, BCH i innych w czasie wojny. Nie tylko w zapomnienie poszła walka Berlingowców - kresowiaków, zesłańców i akowców, którzy krwią zdobywali dawne ziemie piastowskie, ale coraz mniej ludzi, w tym krzyczących zwolenników kultu wyklętych wie cokolwiek o czynie zbrojnym Podhalańczyków, Wojska Polskiego w kampanii francuskiej, Karpatczyków, II Korpusu, dywizji Maczka, brygady Sosabowskiego, czy polskich marynarzy i pilotów (poza może Dywizjonem 303). Czy dzisiejsze krzyki ludzi uważających się za narodowców, którzy są przesiąknięci myślą romantyczną i wielbią bezsensowny, ofiarniczy "czyn" wyklętych, to głos myśli endeckiej? Absurd! Zupełnie nie biorą pod uwagę kilkudziesięciu lat historii i myślą kategoriami lat 1945-7, wyolbrzymionymi dzisiaj, gdyż większość narodowców (nawet tych później prześladowanych i zamordowanych) i ogółu narodu, uważała, że należy odbudowywać, budować, uczyć się i pracować dla Polski (endecy - prof. Stefan Dąbrowski, pierwszy rektor UAM Poznaniu po wojnie, prof. Zygmunt Wojciechowski i jego ekipa, która weszła do ministerstwa Ziem Odzyskanych, prof.Konopczyński, prof. Koneczny, którzy dopóki im pozwalano, uczyli na UJ, prof. Stojanowski, który wydawał po 45 r. broszury z dotacji ministerialnych, Ludwik Christians pierwszy po wojnie prezes PCK, prof. Bohdan Winiarski sędzia Międzynarodowego Trybunału sprawiedliwości, czy wreszcie nawet płk Eugeniusz Kerner, dowódca jednego z pułków Brygady Świętokrzyskiej, który wstąpił do ludowego WP; to tylko cząstka z morza przykładów), Polski, która w końcu jednak ma swoje pozytywy w postaci epokowego powrotu na linię Odry i Nysy, a także w postaci monoetnicznego społeczeństwa. Tylko nie posiadający żadnej wiedzy historyczny analfabeta może sądzić, że dziedzictwem Narodowej Demokracji i samego Dmowskiego (który alergicznie reagował na wszelkie konspiracyjne próby zbrojne) po 1945 r. mogli by być wyklęci ze swoim etosem walki do końca, najlepiej zakończonej śmiercią. Dzisiejsze zapatrzenie narybku ruchu narodowego w wyklętych to kpina z historii ND, a jednocześnie dowód na to, jak głęboko siedzi w nas tragiczna tradycja bezsensownego czynu zbrojnego. Liczą się tylko wyklęci, wyklęci wszystko i wszystkich przesłaniają. Margines historyków ma odwagę się temu przeciwstawić, inni, tchórzą z powodów konformistyczno-oportunistycznych. O historii jest mówić trudno, znaleźć rozwiązanie dla spolaryzowanych stanowisk jeszcze trudniej, ale myślenie kategoriami nienawiści i podziałów nie może być programem ani na teraz ani na przyszłość. Trzeba szukać rozwiązań ze złotym środkiem będącym celem ostatecznym, może nieosiągalnym, ale do którego należy dążyć. Wydaje się, że krokiem na tej drodze jest propozycja red. Pawła Dybicza z tygodnika Przegląd, syna akowca i zesłańca, który zaproponował w miejsce Dnia Żołnierzy Wyklętych, ustanowienie Dnia Pamięci Ofiar Wojny Domowej. Na zakończenie wymowne zdjęcie z 22 lipca 1946 r. w Krakowie. Abp. Sapieha święci sztandar 16 "kołobrzeskiego" pułku piechoty WP, zaś gen. Mikołaj Prus-Więckowski dekoruje go orderem Virtuti Militari. Dla wszystkich nie mających pojęcia o skomplikowanej sytuacji powojennej niech to zdjęcie będzie przyczynkiem do zastanowienia i niech zapytają siebie samych - czy legendarny książę kard. Adam i przedwojenny pułkownik Prus-Więckowski, to też plugawi zdrajcy? Jako dodatek dwie części wykładu śp. prof. Bogusława Wolniewicza o powstaniach i o wyklętych. Wolniewicz wyjaśnia wszystko.
Adam Åšmiech
Wolniewicz cz.1
Wolniewicz cz.2  |